Podaję właśnie Małej obiad. Zmiksowane warzywa i mięso królika. Kątem oka zerkam na mruczący cicho telewizor. Leci właśnie reklama kaszki. Patrzę na występujące w niej dziecko. Spoglądam na Małą. Coś nie tak? Czysty, grzecznie jedzący dzieciak z reklamy nijak nie przypomina Małej. Hmm… może dali mu pustą miskę?
Jeśli szczęśliwie doczekałeś momentu, kiedy twoje dziecko zaczęło jeść coś więcej niż mleko, musisz wiedzieć, że nakarmienie kilkumiesięcznego szkraba to nie taka prosta sprawa. Scenki z reklam nijak mają się do prawdziwego życia. Pora posiłków to niebezpieczny czas. Musisz być czujny, inaczej konsekwencje mogą cię przerosnąć.
Nawet jeśli nie myślałeś wcześniej o krzesełku do karmienia, warto, byś się nad nim zastanowił. Wierz mi – to bardzo przydatny mebel. Sadzasz dzieciaka wygodnie i już możesz podać mu obiadek. I masz pewność, że ci nie ucieknie (dzieciak, nie obiad…), nim zdążysz sięgnąć do miseczki po kolejną łyżeczkę zupy.
Bez śliniaczka się nie obejdzie. Plucie, zaciskanie ust, wyciąganie z buzi przeżuwanego jedzenia, wkładanie rąk do miski z obiadem, klaskanie upapranymi kaszką rączkami − takie atrakcje na ciebie czekają 😀 Nie ma lekko. Jeśli nie chcesz przebierać malucha po każdym posiłku, zainwestuj w fartuszek do karmienia. Genialna rzecz! Coś na kształt koszulki z ceraty. Wygląda jak płaszcz przeciwdeszczowy (tylko bez kapturka, choć jak patrzę na marchewkę we włosach Małej, to myślę, że i kapturek by się przydał). Ubierasz i nie martwisz się tym, że cała porcja kaszki ląduje nie w brzuszku, a na fartuszku. A potem po prostu zmywasz jedzenie ściereczką. Jakie to proste! Uwaga! Produkt nie chroni przed rozsmarowaniem porcji na twarzy czy głowie małego konsumenta.
Błogosławić tego, co wymyślił miski z przyssawką. Niby taka błahostka, a jak potrafi ułatwić życie! Masz pewność, że po skończonym obiedzie nie musisz myć podłogi… 😉 To, że dzieciak jest w stanie włożyć ręce do miseczki i w obu piąstkach zmieścić swój niedoszły posiłek czy udowodnić ci, że zupę da się jeść rękoma, to już inna sprawa…
Dobra rada: nie zaczynaj nawet karmić bobasa, jeśli w pobliżu nie masz jakiejkolwiek zabawki. A najlepiej całego worka zabawek. W końcu zjedzenie miski kaszki trwa caaaaałą wieczność. Można się znudzić, prawda? Zainteresowany maskotką maluch jest w stanie zjeść całą porcję bez grymaszenia – nawet nie zauważy, że właśnie wsuwa ostatnią łyżkę. Grymaszącego też da się łatwo oszukać, wystarczy zaczekać na moment, kiedy będzie otwierać dzióbek, by włożyć do niego zabawkę i zdecydowanie wsunąć do niego łyżeczkę z jedzonkiem, choć, nie ukrywam, może zdarzyć się plucie. Jednak to jest ryzyko, którego trzeba mieć świadomość.