Producent laktatorów, smoczków i butelek dla karmiących mam i dzieci

Misja Tata – blog dla rodzica logo

Cztery ANIE, które koniecznie musi poznać młody tata

Cztery ANIE

Cokolwiek pomyślałeś po przeczytaniu tytułu − wróć na ziemię! Urodziło ci się dziecko, musisz się sporo nauczyć. Kiedyś (jak jeszcze byliśmy w ciąży), artykuły  z tymi dziwnie brzmiącymi, całkowicie mi obcymi nazwami, podesłała mi Mama Małej. Zerknij na poniższe definicje, a nic nie będzie ci straszne.

Zacznijmy od początku. KANGUROWANIE. Jeśli wydawało ci się, że widok nowonarodzonego dziecka jest najpiękniejszą rzeczą, jaka może cię spotkać, jesteś w błędzie. Może być jeszcze lepiej! Kangurowanie to kontakt „skóra do skóry”. Polega to na tym, że opierasz się wygodnie, bierzesz na gołą klatę malucha i tak leżycie sobie. Zaraz po porodzie to mama dostaje dzieciaka i tak sobie kangurują, leżą, przytulają się przez około dwie godziny. Jeśli jednak dziecko urodziło się przez cesarkę, to ty masz prawo do pierwszego kontaktu! Kangurowanie nie kończy się na pierwszym dniu! Przytulać się tak możecie tak długo, jak tylko będziecie chcieli. W praktyce − dopóki maluch nie zacznie ci uciekać.

Jeszcze w szpitalu spotkasz kolejne „anie” − SPOWIJANIE, coś zupełnie innego niż przewijanie, czyli zmienianie pieluszki. To, że wszystkie dzieciaki na porodówce ciasno owinięte są w kawałek materiału i związane sznurkiem nie oznacza, że położne są wariatkami i znęcają się nad noworodkami. Spowijanie to zawijanie dzieciaka wraz z rączkami i nóżkami w ciasny rożek, kocyk czy pieluszkę. Tak skrępowanemu maluchowi przypominają się czasy błogiego lenistwa w dość ciasnym pomieszczeniu – mamusinym brzuszku. Nie ma lepszej metody na uspokojenie noworodka niż właśnie silne owinięcie go. Musisz mieć też świadomość, że noworodek nie wie, że ma ręce i nogi, a w histerii jest w stanie tak nimi wywijać, że może zrobić sobie krzywdę. Spokojnie! W końcu się nauczy, że posiada własne kończyny.

ODBIJANIE i ULEWANIE. Jedno i drugie związane jest z karmieniem. Jedno ma zapobiec drugiemu, co nie zawsze oznacza, że się udaje. Ulewanie to po prostu zwrócenie pokarmu. Zwykle na ramię ojca…Tzn. nie wymiotowanie, tylko cofnięcie się mleka, które się już nie zmieściło (trzeba uważać, żeby dziecko się nim nie zachłysnęło!!!). Z kolei odbijanie to odbijanie, no jak inaczej to wyjaśnić? Chodzi o to, że zaraz po karmieniu trzeba dzieciaka potrzymać w pozycji pionowej, np. podtrzymać na przedramieniu lub położyć na ramieniu, po to, aby dziecku się odbiło. Solidne beknięcie oznajmia, że można odłożyć malucha do kołyski. Po co to? Jeśli się odbije, zwykle już się nie ulewa. Poza tym  w trakcie picia mleka (niezależnie od tego czy z butli czy z piersi), dzieciak może nałapać się sporo powietrza, które wypełnia potem jego brzuszek, a co może wywołać zbieranie się gazów, a następnie przerażające kolki.

To tylko podstawowe „anie”. Zostało jeszcze co najmniej kilka innych, ale na te przyjdzie czas… 🙂